Eee... - wyjąkał po chwili pełnej napięcia ciszy Scorpius. - Dzień dobry, panie profesorze.
- Raczej dobry wieczór - prychnął Snape, unosząc do góry jedną brew. - Za oknem ciemna noc.
- No tak, ale ja tylko...
- Czego chcecie? - przerwał mu Snape, wpatrując się w niego uporczywie. - Czego banda wyraźnie żywych dzieciaków potrzebuje od trupa?
- Chcemy tylko chwilę porozmawiać! - wyrwał się z odpowiedzią Albus i natychmiast się skulił, gdy spoczęło na nim ciężkie spojrzenie Snape'a. - Eee... Witaj?
- Dzieci Pottera i syn Malfoya nie skaczą sobie do gardeł? No, no... Czyżby nastąpił koniec tego świata?
- Świat się zmienia - powiedziała cicho Lily. Zmarszczyła brwi, kiedy Snape nawet na nią nie spojrzał. Miała wrażenie, że ją ignoruje.
- To nic dziwnego, że nie skaczemy sobie do gardeł. - Albus zrobił jeden krok do przodu i wypiął dumnie pierś. - Jestem Ślizgonem. I mam po panu drugie imię.
- Jestem pewien, że twój ojciec spotkał na swojej drodze innego... Severusa - powiedział, krzywiąc się wyraźnie - bo inaczej oznaczałoby to, że już kompletnie postradał zmysły.
Oburzony Albus wciągnął głośno powietrze. Stojący za nim James zachichotał pod nosem i zacisnął mocno usta, żeby nie wyrwało mu się "A nie mówiłem?", które tak uporczywie cisnęło mu się na język.
- Proszę pana - powiedział głośno Scorpius, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. - Poleciła nam z panem porozmawiać moja babcia, Narcyza Malfoy. Mówiła, że znaliście się dość... eee... dobrze. Prosiła przekazać najserdeczniejsze pozdrowienia, jeśli udałoby się nam pana... przywołać.
- Kto jest twoją matką? - spytał ni z tego, ni z owego Snape.
- Moja matka pochodzi z rodu Greengrassów - odpowiedział skonfundowany Scorpius.
- Młodsza czy starsza?
- Astoria, młodsza z sióstr.
- A czym zajmuje się Daphne?
- Jest Niewymowną. - Scorpiusowi z każdym pytaniem rozszerzały się coraz bardziej oczy.
- Wyszła za mąż?
- Nie. - Scorpius uśmiechnął się lekko. - Mówi, że niepotrzebne jej to do szczęścia. Dziadek Vincent się z nią nie zgadza, ale nic nie mówi. Mama i ciocia Daphne są jego oczkiem w głowie. - Scorpius czekał na następne pytanie, ale Snape zatopił się w myślach.
- Czego ode mnie chcecie? - zapytał mężczyzna po chwili.
- Pana pytania... - odważył się zapytać Scorpius, chociaż dłonie mu się lekko trzęsły. - Czy wieści ze świata żywych nie docierają... tam?
- Docierają - powiedział krótko Snape. - Ale mnie one nie interesują.
- Dlaczego? - spytał szybko Albus i kopnął się od razu w myślach.
- Jestem martwy. Nie obchodzą mnie sprawy żywych i wszystkie kwestie z nimi związane.
- Ale wie pan, co się dzieje u innych martwych, prawda? - spytała Lily.
Snape nie odpowiedział od razu. Mocno zacisnął szczękę i popatrzył się na każdego z nich z osobna. W końcu jego wzrok spoczął na Lily i w jego oczach zabłysło coś, czego nikt nie był w stanie określić.
- Chodzi wam o waszych dziadków - powiedział w końcu.
- Czy wie pan, co się z nimi dzieje? - odezwał się po raz pierwszy James.
- Zaświaty są ogromne... - Snape zaczął okrążać pokój, omiatając wzrokiem całą komnatę, ale robił to mechanicznie. Myślami był daleko. - Możemy schować się w ich najdalszym zakątku, wśród duchów ludzi, którzy umarli tysiące lat temu, a i tak dobiegną nas wieści o ludziach, których niegdyś znaliśmy. I tak wszyscy wiedzą, gdzie kto jest. Nikt nie wie, na czym to polega, ale tak już jest. Moja odpowiedź brzmi: tak, wiem, co się z nimi dzieje. I wiem, dlaczego Narcyza poleciła wezwać mnie, a nie kogokolwiek innego.
Wyciągnął przed siebie palec i zbliżył go do świecy, która wisiała w powietrzu, dając im choć trochę światła. Palec przeszedł bezwiednie przez ogień.
- Oni oszaleli - powiedział nagle, nie odwracając się w ich stronę.
- Co?! Znaczy... Słucham? - zreflektował się Albus. - Czy po śmierci można oszaleć?
- Nie można. Przynajmniej nie samoistnie.
- To w jaki sposób mogli oszaleć?
- Ktoś im w tym pomógł. - Odwrócił się i popatrzył prosto na Lily. - Ktoś ze świata żywych.
- Lily nie miała z tym nic wspólnego! - krzyknął James, stając w obronie siostry.
- Nie możecie zaprzeczyć, że dziewczyna się z nimi kontaktowała - powiedział sucho Snape.
- Oni sami się ze mną skontaktowali! I już wtedy zachowywali się jak wariaci! - Lily przepchnęła się obok braci i stanęła naprzeciwko Snape'a. - Jeśli nie ja, to kto mógł się z nimi skontaktować?
- Z umarłymi mogą rozmawiać tylko inni umarli. No i medium. - Snape spojrzał na rodzeństwo. - Najstarsze z was jest pierworodnym, który jako jedyny może żyć na tym świecie. Pozostała dwójka jest wynikiem złamania schematu nałożonej wieki temu klątwy. Dziewczyna już zaczęła cierpieć. Po niej zaczniesz cierpieć ty - dodał, patrząc na Albusa.
- Myślałem, że o tajemnicach rodowych wiedzą tylko członkowie danego rodu? - zapytał Scorpius, podczas gdy Potterowie wymieniali przerażone spojrzenia.
- W zaświatach to, co już było, nie jest tajemnicą.
- Czyli to jest nieuniknione? - Głos Jamesa drżał. - Lily i Albus... umrą?
- Prawdopodobnie - Snape wzruszył ramionami. Wszyscy oniemieli, widząc brak jego współczucia.
- I mówi pan o tym tak... tak... bezdusznie?! - wychrypiał Scorpius.
- Jak mówiłem - sprawy żywych mnie nie interesują. Zresztą - znowu wzruszył ramionami - to wina ich ojca. Mógł myśleć, zanim zaczął płodzić dzieci na prawo i lewo.
- O niczym nie wiedział! - krzyknęła Lily. - Nikt go o tym nie poinformował!
- Chwileczkę! Zbaczamy z tematu! - uniósł się Scorpius i stanął między Snapem i Jamesem, który wyglądał, jakby chciał się na niego rzucić. - Ja wiem, że to, że pan Potter nic nie wiedział, jest straszne i niesprawiedliwe, ale rozmowa miała się tyczyć czegoś innego!
- Kilka miesięcy temu ktoś ze świata żywych zaczął się kontaktować z Potterami - zaczął Snape. - Od tamtej pory jakby coś w nich wstąpiło, nie mówią o niczym innym, tylko o wielkim powrocie odebranego przed laty syna. Przekabacili na swoją stronę nie tylko Blacka, ale i Lupina i Tonks, którym podobno obiecano powrót ich własnego syna.
- Teddy - szepnęła Lily i osunęła się na podłogę, przytłoczona informacjami. Schowała głowę w ramionach.
- A co z Dumbledorem? - zapytał Scorpius. - Nie może im wbić rozumu do głowy?
- Dumbledore zniknął - odrzekł Snape, krzywiąc się z niesmakiem.
- Jak to - zniknął?! Sam pan mówił, że w zaświatach wszyscy wiedzą, gdzie kto się znajduje!
- Ci mądrzejsi wiedzą, jak się ukryć - powiedział Snape. - W zaświatach nie ma magii. Nie ma pieniędzy. Wszyscy są równi. Tylko ci obdarzeni ogromną wiedzą są ponad innymi.
- Skąd wiadomo, kto jest obdarzony taką wiedzą? - spytał Albus.
- Ci, którzy mają wiedzieć, wiedzą. To są sprawy umarłych, Potter, jeśli myślicie, że napiszę wam poradnik o życiu umarłych od A do Z, to się grubo mylicie!
- Czyli Dumbledore ma gdzieś to, że ktoś robi papkę z mózgów naszych dziadków?! - krzyknął James.
- Nie tylko on - powiedział znacząco Snape. James mimowolnie napiął mięśnie.
- Skoro to, co już było, w zaświatach przestało być tajemnicą... - zaczął z zamyśloną miną Albus, skupiając wzrok na bliżej nieokreślonym punkcie - to czy tożsamość osoby, która kontaktuje się z dziadkami nie powinna być znana?
- Nie w przypadku ingerencji czarnej magii - odparł, krzywiąc się, mężczyzna. - Temu medium ktoś pomaga. Ktoś potężny. Ktoś, kto zdecydowanie zna się na magii.
- I nie da się go wyśledzić? - spytał blady na twarzy Scorpius.
- Używa zaawansowanej magii, dzięki której ukrywa swoją tożsamość przed duszami w Zaświatach. W ten sposób pomaga swojemu medium. Mędrcy już to sprawdzili. Ich także zaniepokoiło dotychczas... dobrotliwe - prychnął - zachowanie Potterów.
- Sporo pan wie, jak na kogoś, kogo nie interesują sprawy żywych i wszystkie kwestie z nimi związane - powiedział cynicznie James. Nie czekał na odpowiedź. Odwrócił się plecami i podszedł do okna.
Snape milczał. Patrzył na plecy Jamesa z pogardą. Albus i Scorpius wymienili porozumiewawcze spojrzenie.
- Skończyliście? - zapytał nagle Snape. - Jeśli tak, to mnie odeślijcie. Będę potrzebował długiego odpoczynku po tak dalekiej podróży.
Lily zacisnęła zęby i popatrzyła na byłego nauczyciela, a ten niemal od razu zaczął blednąć. Snape rozpływał się w powietrzu, magia, która go przez chwilę tworzyła, zaczęła się rozpadać i drobinki spływały do Lily i do przedmiotów, z których zostały zabrane. Bladł coraz bardziej i bardziej, był już ledwo mgiełką, kiedy powiedział do nich ostatnie słowa:
- Uważajcie na swojego ojca - uśmiechnął się szyderczo, patrząc na Jamesa. - Bo coś kombinuje. - I zniknął, nie zostawiając po sobie żadnego śladu.
Tańczące w powietrzu drobinki magii wróciły bezszelestnie na swoje miejsce.
Tak, proszę państwa! Miał być krótki - jest krótki! Ale proszę się nie martwić, następny rozdział będzie już - jak mi się uda - spory, oj spory! Bo powraca TURNIEJ!
xx
Rozdział krótki, bo miał być krótki, to prawda, ale miał też być "na dniach", a nie w połowie lutego :/
OdpowiedzUsuńAle był całkiem spoko. Snape był całkiem Snape'owaty, zaświaty prezentują się całkiem interesująco, A poza tym, to nic specjalnie zaskakującego się nie dowiedzieliśmy.
No i Dumledore również bardzo Dumbledore'owaty - znika kiedy jest najbardziej potrzebny.
Cóż, po prostu muszę czekać na następny XD
Rzeczywiście króciutki ten rozdział ale ciekawe te zaświaty i to co się tam dzieje. Snape niby nic tak konkretnie im nie powiedział ale jednak ... coraz więcej tych tajemnic, teraz każdego będe musiała podejrzewać o jakieś niecne zamiary xd
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział ma być szybciej bo ja tu czekam !